piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 10




    "Po prostu chodźmy przed siebie i nie martwmy się 
        co czeka nas na końcu naszej wędrówki "






Wyszliśmy z budynku. Na zewnątrz panował mrok, latarnie znajdujące się na krańcach chodniku oświetlały nam drogę.
Szliśmy zupełnie sami, ponieważ mój dom znajdował się na bardzo spokojnej ulicy, gdzie nic szczególnego się nie działo. Kochałam to miejsce za to.
- Dokąd idziemy?- zapytałam, kierując wzrok na twarz chłopaka.
- Nie mam pojęcia- uśmiechnął się.- po prostu chodźmy przed siebie i nie martwmy się co czeka nas na końcu naszej wędrówki .- chłopak szeroko się uśmiechnął, była widać, że jest bardzo zadowolony, jednak nie wiedziałam dlaczego. Nie miałam pojęcia co sprawia, że za każdym razem kiedy się widujemy on aż promienieje radością. Może to przeze mnie? Nie, to nie może być spowodowane moją osobą, przecież Harry może mieć każdą, po co by sobie zawracał mną głowę, jakąś dziewczyną z polski ! Właśnie ja byłam gorsza od tamtych jego...no właśnie nie wiem jak określić te dziewczyny. Tak na prawdę nigdy nie powiedział, że jest w związku. Może boi się powiedzieć światu to, że jest w kimś zakochany, bo wie jak może się to skończyć. Nie wiedziałam co mam o tym sądzić.
- To było bardzo mądre.- zaśmiałam się, ten chłopka cały czas mnie zaskakiwał.
- Słyszałem, że nagrałaś już część swojej piosenki.- powiedział Harry.
- Tak, ale skąd wiesz?- zapytałam, byłam ciekawa kto był taki życzliwy i informował Loczka o moich poczynaniach. Długo nie musiałam się zastanawiać.- Maik Ci powiedział.- odpowiedziałam sama sobie, Harry jedynie się uśmiechną.
- Już wiem.- powiedział podekscytowany Harry, złapał mnie za dłoń i mocno zacisną swoją- chodź ze mną.- pociągnął mnie za sobą, zaśmiałam się, byłam ciekawa dokąd zmierzamy.
Doszliśmy do starego budynku. Wyglądał na opuszczony. Szare obdarte mury, gdzie nie gdzie powybijane szyby, już pewnie od dawna nikt tu nie zaglądał. Stałam przed dużym budynkiem i patrzyłam na niego uśmiechając się. W jego zniszczonych murach kryła się jego nadzwyczajność, piękno.
Nagle Harry podszedł do dużych drzwi, zamkniętych na kłódkę i zaczął coś przy niej robić.
- Chyba nie zamierzasz tam wchodzić, przecież może nas ktoś zauważyć, a co najgorsze wezwać policje!- powiedziałam, najwidoczniej nic to nie dało, ponieważ Harry nadal siłował się z kłódką.
- Nikt nas nie przyłapie.- odparł, po czym się uśmiechną, jego radość wynikała z tego, że kłódka uległa.
Ściągnął ją i gestem dłoni zaprosił mnie do środka.
- Jesteś pewien, że nikt nas nie przyłapie?- zapytałam. Bałam się trochę, a jeśli by nas złapali, było by nie za ciekawie. Już widzę te nagłówki w gazetach "Harry Styles i kolejna jego zdobycz włamują się do opuszczonego budynku" Na prawdę o niczym innym nie marzyłam w tej chwili.
- Proszę wejdź, chcę Ci coś pokazać.- uśmiechnął się, chciał mnie w ten sposób zachęcić, chyba wiedział, że mam słabość do jego uśmiechu.
Postanowiłam, że zaryzykuję i weszłam do środka. Kątem oka zauważyłam tryumfalny uśmiech Hazzy.
Szliśmy oboje przez korytarz, po chwili zatrzymaliśmy się przed dużymi, pięknie rzeźbionymi drzwiami.
Harry chwycił za uchwyt drewnianych drzwi, popchnął je do przodu i przepuścił mnie pierwszą w drzwiach. Kiedy zobaczyłam to miejsce zaniemówiłam. Była to ogromna sala. Na ścianach znajdowały się bardzo duże lustra, takie jak w studiach tanecznych. Popatrzyłam w górę. Moim oczom ukazał się szklany dach, przez które było widać rozgwieżdżone niebo, na którym mieniło się miliony gwiazd. Światło księżyca wpadające do środka oświetlało pięknie, każdy zakamarek sali. W kącie zauważyłam stary odtwarzacz na płyty, koło niego znajdowało się masę starych płyt.
- Tu jest przepięknie.- powiedziałam cicho, byłam nadal pod ogromnym wrażeniem, nadzwyczajność tego miejsca oszołamiała. Harry złapał mnie za dłoń. Doszliśmy na środek sali. Położyliśmy się na parkiecie. Oboje wpatrywaliśmy się w piękne niebo.
Poczułam spokój, moje serce było spokojne, zdziwiło mnie to. Myślałam, że nigdy się nie przyzwyczaję do jego obecności, ale jednak tym razem było inaczej.
Tkwiliśmy w ciszy, która była bardzo kojąca. Uspokajała mój umysł. Odwróciłam lekko głowę w stronę mojego towarzysza. Jego twarz, była spokojna, promieniała radością. Szczery uśmiech namalowany na jasnej cerze chłopaka powodował, że sama mimowolnie się uśmiechnęłam.
Chłopak poruszył głową i skierował wzrok na moją bladą twarz. Błądził wzrokiem po mojej twarzy, nagle skierował szmaragdowe tęczówki na moje błękitne oczy, przeszył mnie wzrokiem.
W jego oczach kryła się cała prawda. Był szczęśliwy, zadowolony, nie umiem znaleźć odpowiedniego słowa które by opisywało to co dostrzegłam w jego wzroku.
- Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, czy prawdziwa miłość istnieje? Miłość prawdziwa, bezwarunkowa.- wydusiłam z siebie, w sumie to nawet nie wiem dlaczego go o to zapytałam.
Harry w tym momencie wstał, postąpiłam tak samo i po chwili już stałam na równych nogach. Chłopak skierował się w stronę bardzo starego gramofonu. Do ręki wziął jedno z papierowych opakowań i wyciągną z niego czarną dużą płytę, położył go na gramofonie. Usłyszałam piękne dźwięki wydobywające się z głośnika, była to przepiękna melodia tworzona przez fortepian. Harry podszedł do mnie ujął moją dłoń w swoją. Poczułam jego ciepło. Przeszył mnie dreszczyk.
- Prawdziwa miłość istnieje- w końcu odparł, jego głos był bardzo spokojny, Harry złapał mnie za drugą dłoń, kolejna fala miłych dreszczy wstrząsnęła moim ciałem.- Prawdziwa miłość istnieje, wtedy gdy dwoje ludzi nabiera w tej samej chwili powietrze, kiedy ich serca biją w podobnych tempach, kiedy pragną spędzać każdą chwilę ze sobą.- przerwał na chwilę, spojrzał w moje oczy, byłam oszołomiona, Harry dotknął mojego policzka, kąciki jego ust uniosły się ku górze.- Jednak najważniejszym warunkiem prawdziwej miłości jest to, kiedy patrzysz w oczy swojej drugiej połowy i wiesz, że nic nie jest Ci więcej potrzebne do szczęścia, liczy się tylko to, że jest przy tobie, że Cię kocha, bez względu na wszystko.- delikatnie gładząc dłonią mój policzek, Harry powolnym ruchem zaczął zbliżać się do mnie. Tym razem nie protestowałam, nie wzbraniałam się, postanowiłam posłuchać się mojego serca.
Nasze usta dzieliły centymetry. Mój towarzysz ostatni raz spojrzał w moje oczy, chciał upewnić się czy nie mam nic przeciwko. Chłopak upewniając się, że nie protestuję delikatnie dotknął moich ust. Na początku był to bardzo subtelny pocałunek. Odsunęliśmy się od siebie, tkwiliśmy dalej w swoich objęciach. Popatrzyłam w jego głębokie, zielone oczy, wtedy zapragnęłam czegoś więcej. Ponownie zbliżyliśmy się do siebie. Tym razem był to bardzo namiętny pocałunek. Wplotłam swoje palce w jego włosy, Harry przycisnął mnie bardziej do siebie. Czułam jego ciepło, jego spokojne bicie serca. Stałam odrobinę na palcach ponieważ Harry był ode mnie wyższy.
Poczułam coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Było to uczucie radości, spełnienia i na sto procent było to uczucie, które od tak dawna było mi obce, a mianowicie uczucie miłości. Tak miłość, to była ona, w końcu ją poczułam. Zawdzięczam to tylko i wyłącznie jemu. To on uratował moje serce przed śmiercią. To on wlał w nie radość, miłość i szczęście.
Wtuliłam się w Loczka. Harry pocałował mnie w czoło, zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Chciałam, aby czas zatrzymał się w miejscu. Chciałam na zawsze pozostać w jego objęciach, w nich czułam się bezpiecznie. Sprawiał, że nie miałam ochoty odchodzić. Melodia dobiegła końca.
- Co wy tu robicie? Wynoście się to teren prywatny!- w drzwiach stał mężczyzna, wyglądał naprawdę groźnie, dlatego postanowiliśmy, że najlepszym pomysłem będzie się go posłuchać i jak najprędzej opuścić ten budynek.
W drodze do mojego domu szliśmy bardzo blisko siebie. Po chwili poczułam dłoń Harry'ego. Chłopak delikatnie złapał moją dłoń i zacisnął swoją. Trzymaliśmy się za ręce. Czułam się cudownie. Byłam po prostu szczęśliwa. Na naszych twarzach widniały szerokie i szczere uśmiechy.
Doszliśmy do mojego miejsca zamieszkania. Harry odprowadził mnie pod same drzwi mojego mieszkania. Staliśmy jeszcze chwilę. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Były one związane z codziennością.
- To do zobaczenia.- powiedziałam na koniec. Harry złapał mnie w tali i zbliżył do siebie, złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Do jutra.- uśmiechną się szeroko do mnie.
Wypuścił mnie z objęć. Otworzyłam drzwi i zniknęłam za nimi. Spojrzałam przez wizjer. Harry dalej tam stał. Wpatrywał się w podłogę. Po chwili uniósł głowę. Na twarzy miał szeroki uśmiech. Jego oczy były przepełnione radością. Minęła chwila i Loczek zniknął z mojego pola widzenia.
Odeszłam od drzwi . Ruszyłam w stronę salonu, w którym świeciła się lampka. W salonie zastałam śpiącą Julię, spała smacznie na kanapie. Wyglądał tak słodko. Najwidoczniej musiała zasnąć czekając na mnie. Przykryłam moja przyjaciółkę dużym, ciepłym kocem, zgasiłam lampę i wyszłam. Po chwili znalazłam się w swoimi pokoju. Od razu poszłam do łazienki, rozebrałam się, weszłam pod prysznic, odkręciłam zawór. Strumień wody zaczął spływać na moje ciało. Zamknęłam oczy, dotknęłam palcami swoich ust, nadal czułam jego ciepłe wargi, czułam jego dotyk, który był cudowny.
Otworzyłam oczy zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Stanęłam osuszyłam się ręcznikiem. Założyłam na siebie , białą koronkową bieliznę i dużą bawełnianą koszulkę, którą zabrałam z szuflady w drodze do łazienki.
Weszłam do przytulnego pokoju. Położyłam się wygodnie w łóżku i zamknęłam oczy. Zasnęłam z świadomością, że jestem Zakochana w Harrym.


__________________________________________________________________________________



Jest pierwsza dziesiątka !!!!!
I jak się podoba? Mam nadzieję, że nie zawiodłam :D
Wiem, że ten rozdział powinien być dłuży, ale jakoś tak wyszło :D
Życzę miłego czytania :D
Pozdrawiam :

4 komentarze:

  1. awwww <3 Nareszcie nareszcie !!! :D
    To zacznę od początku ;)
    Nadgoniłam 9 rozdział i on był meeeega długi i dobrze xD kocham tego bloga jest świetny, genialny, niesamowity i mogę tak wymieniać w nieskończoność.
    Harry romantyk xD
    ich pierwszy pocałunek i to miejsce takie że aż mi słów brakuje ... genialne tyle jestem w stanie napisać. Czekam na następnego i na pewno będzie fjvncvndvndujkskcn *__*
    Weeeny i Pozdrowienia ---G

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadgoniłam wreszcie!
    Radzę serioserioserio "zatrudnić" betę. Bo interpunkcja, literówki i drobne błędy trochę mnie męczą. Ale tak to wszystko poza tym porzątku. Ładnie sie rozwija akcja, masz fajne pomysły i całkiem spoko styl, więc tak trzymaj!

    Lovki
    Em.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny raz zrobiłaś mi niespodziankę z rozdziałem! :)
    Wiesz już, że rozpłynęłam się przy pocałunku Cath i Hazzy... Uwielbiam jak opisujesz uczucia i kocham Twoje teksty!
    Dawaj następny! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział :) Coś wspaniałego :D ten fragment: " Prawdziwa miłość istnieje, wtedy gdy dwoje ludzi nabiera w tej samej chwili powietrze, kiedy ich serca biją w podobnych tempach, kiedy pragną spędzać każdą chwilę ze sobą" Oj coś pięknego, czytam ten moment w kółko . Dziękuje Ci za ten piękny rozdział :* Pozdrawiam :) (http://selectrightdirection.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń