sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 11




                                 "Ja naprawdę nie wytrzymam!"  








Otworzyłam oczy. Skierowałam wzrok na duże okno, znajdujące się w moim pokoju. Było pochmurnie, na niebie nie widziałam słońca. Byłam rozczarowana z powodu braku promieni słonecznych, ale przecież to Londyn, Anglia, a tu jest zazwyczaj taka pogoda. To cud, że w miarę ładna pogoda utrzymywała się od mojego przyjazdu do tego pięknego miasta. Zsunęłam się na brzeg łóżka. Moje nagie stopy dotknęły zimnej podłogi. To już kolejny dzień, pomyślałam. Nie mogę uwierzyć w to, że nadal tu jestem. Niedawno chodziłam do zwykłej szkoły, byłam przeciętna uczennicą, którą mało kto traktował poważnie, ponieważ nie wierzyli w to, że kiedykolwiek będę w stanie mogła realizować swoje największe pragnienie. Nie mogłam po prostu pomieścić sobie tego wszystkiego w głowie. Jestem w Anglii i nagrywam własną płytę! Jak bym powiedziała to komuś wcześniej, to pewnie od razu by mnie wyśmiał, ale teraz musiałby mnie bardzo przeprosić, ponieważ w tej chwili spełniam swoje największe marzenie.
Jedyną rzeczą, którą chcę robić w życiu, to tworzenie muzyki. Chciałam przekazywać ludziom moją muzykę. Poprzez melodie i słowa, które tworzę, chciałam pokazać całą prawdę o mnie. Chciałam pokazać to, jaka na prawdę jestem. W tej muzyce kryła się cząstka mnie. Wkładałam w to całe swoje serce. Marzyłam o tym, aby ludzie słuchając mojej muzyki czuli to samo, co ja podczas jej tworzenia.
Wstałam i wyszłam z pokoju. Radosnym krokiem weszłam do kuchni w której czekała na mnie Julia.
Nie przywitałam się z nią od razu. Wiedziałam, że dziewczyna nie jest w nastroju i nawet wiedziałam dlaczego. Wyjęłam z lodówki butelkę wody, po czym podeszłam do blatu kuchennego, na którym po chwili usiadłam. Popatrzyłam się na moją przyjaciółkę, miała pytający wyraz twarzy.
- Czy ty wiesz, że istnieje coś takiego jak telefon?- zapytała zdenerwowana Julia. Nie odezwałam się. Upiłam łyk wody.- Cath, czy ty nie słyszysz, martwiłam się o Ciebie!- uniosła się, uśmiechnęłam się co zbiło z tropu moją towarzyszkę.
- Przepraszam Cię. Masz rację powinnam była zadzwonić.- odparłam bez emocji, myślami byłam zupełnie gdzie indziej.
- Cath co się z tobą dzieje?!- krzyknęła.
- Pocałował mnie!- wykrzyczałam podekscytowana.
- Cath, czy ty rozu...- urwała w połowie zdania.- poczekaj co ty powiedziałaś?- zapytała zdezorientowana blondynka.
- Pocałował mnie.- powtórzyłam.
- Harry cię pocałował?- do Julii chyba nie docierało to co mówiłam, więc uśmiechnęłam się w odpowiedzi.- To cudownie.- myślałam, że cieszy się bardziej niż ja.- Czyli jesteście razem, tak?- zapytała uradowana blondynka.
- Tak... Nie... Sama nie wiem.- odparłam.
- Powiedz jak było?- kolejne pytanie zadane przez Julię.
- Było fajnie, miło i...- przerwałam na moment.
- I...?- zapytała moja przyjaciółka, chciała jak najszybciej wyciągnąć ze mnie wszystkie informacje.
- I więcej Ci już nic nie powiem.- zaśmiałam się, blondynka była zdziwiona.
- Czyli twoja bajka nadal trwa, tylko żeby nie przerodziła się w najgorszy koszmar w twoim życiu.- Julia powiedział to bardzo poważnym głosem.
- Co chcesz przez to powiedzieć? zapytałam podejrzliwie, byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia.
- Nic, po prostu chcę, abyś pamiętała, że ja zawsze będę przy tobie, bez względu na wszystko.- słysząc te piękne słowa, poczułam, że kocham Julię jak własną siostrę, dziękowałam Bogu za to, że mam przy sobie kogoś takiego jak ona. Przyciągnęłam ją mocno do siebie, z moich oczu popłynęły łzy. Obie przytuliłyśmy się mocno. Julia odchyliła się ode mnie, popatrzyłam na nią i zaśmiałam się, ponieważ blondynka podobnie tak jak ja miała oczy zalane łzami.
- Pamiętaj jeszcze jedno...- Julia otarła mój policzek z łez.- Nigdy, ale to nigdy nie płacz przez faceta, ponieważ są frajerami.- obydwie się zaśmiałyśmy. Ponownie przytuliłam moja przyjaciółkę.
- Kocham cię, wiesz?- zapytałam.
- Wiem moja droga, ja ciebie też - odparła drobna dziewczyna.
Zjadłyśmy wspólnie śniadanie, posprzątałyśmy po sobie i wyszłyśmy z kuchni. Każda z nas skierowała się do własnego pokoju w celu przygotowania się do wyjścia.
Wzięłam szybki prysznic, ułożyłam włosy w delikatną falę. Tak jak zawsze rzęsy podkreśliłam czarnym tuszem. Na usta nałożyłam ochronną pomadkę. Moje policzki musnęłam odrobiną różu. Wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę garderoby. Na dworze panowała nie za ciekawa pogoda, więc postanowiłam założyć wzorzystą bluzkę na krótki rękaw, do tego jasno jeansowe rurki, a dla większej wygody założyłam białe conversy. Ubrałam jeszcze czarną, damską ramoneskę, wzięłam do ręki torebkę w tym samym kolorze i byłam gotowa.
Wyszłam ze swojego pokoju, podeszłam do drzwi pokoju Julii i zapukałam.
- Proszę!- krzyknęła moja przyjaciółka. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi.
- Jesteś już gotowa?- zapytałam.
- Tak możemy już iść.
Wyszłyśmy z mieszkania, Julia zamknęła drzwi.
Droga do wytwórni zajęła nam pół godziny, gdyż za bardzo się nie spieszyłyśmy. Każda z nas nie miała chęci dzisiaj iść do naszej "wymarzonej pracy" ( jak to określała Diana), bo przez tą pogodę nie miałyśmy ochoty na nic.
- Dzień dobry!- przywitałyśmy się jednocześnie z ochrona i Anną.
Wjechałyśmy na dane piętro.
- No to cześć Cath, ja już lecę.- Julia ucałowała mnie w policzek i odeszła.
Skierowałam się w stronę sali treningowej, jednak nie dotarłam tam, ponieważ zostałam "zaatakowana".
- Buuu! - mój "napastnik" przytulił mnie od tyłu.- Witam piękna - usłyszałam seksowny, zachrypnięty głos, który należał do Harry'ego.
Odwróciłam się do chłopaka. Nadal tkwiłam w jego żelaznym uścisku, muszę przyznać, że Harry był bardzo silny.
- Przestraszyłeś mnie - wytknęłam mu.
- Przepraszam Cię bardzo - uśmiechnął się uroczo, a na jego twarzy zobaczyłam urocze dołeczki.
- No dobra, wybaczam.- zaśmiałam się.
- Ile mamy czasu?- zapytał.
- Całą godzinę.- uśmiechnęłam się do mojego... No właśnie, nie wiedziałam jak go nazwać. W tym był problem.
Nie wiedziałam na czym tak naprawdę stoję, ponieważ nie miałam pojęcia, czy Harry traktuje mnie poważnie. Czy jestem kolejną zdobyczą, którą po jakimś czasie się znudzi i odłoży z powrotem na swoje miejsce. Nie chciałam aby mnie skrzywdził. Zresztą, kto by chciał mieć złamane serce? Nie życzę tego nikomu, bo nie ma gorszej rzeczy od skrzywdzenia. Kiedy masz złamane serce, czujesz pustkę, która cholernie boli, dlatego nie chcę tego poczuć, naprawdę bardzo się boję. W mojej głowie zrodziło się pytanie, czy ja na prawdę dobrze robię. Moje serce było rozdarte. Stało przed dylematem. Te myśli nie dawały mi spokoju, krążyły w mojej głowie, coraz bardziej stawałam się nieobecna, aż Harry zauważył, że nad czymś myślę i przyjrzał mi się dokładnie.
- O co chodzi? Wyglądasz jakbyś się czymś martwiła - powiedział.
- O nic, wydaje ci się.- wymusiłam sztuczny uśmiech.- To dokąd idziemy?- zapytałam.
Loczek złapał moją dłoń. Ruszyliśmy w stronę naszego ulubionego miejsca. Po chwili byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do ogromnej sali, nie było w niej nic oprócz pięknego, czarnego fortepianu, który znajdował się na środku sali. Z powodu braku słońca było tam ponuro, jednak nadal bardzo magicznie. Będąc w tej sali czułam się jak w bajce.
- Zagraj mi coś- Harry spojrzał na mnie, jego hipnotyzujące zielone tęczówki były piękne.- Proszę- uroczy chłopak uśmiechnął się.
Podeszłam do instrumentu i zajęłam miejsce za fortepianem. Dotknęłam klawisza. Był to pierwszy dźwięk melodii, która tworzyła się w mojej głowie. Nagle poczułam dotyk Harry'ego. Położył dłoń na mojej. Miły dreszcz wstrząsnął moim ciałem, uśmiechnęłam się. Rozproszyło mnie to, przestałam grać, ponieważ nie mogłam zebrać myśli.
- Proszę nie przestawaj - Harry szepnął mi do ucha i pocałował mnie delikatnie w policzek.- Graj dalej - poprosił.
- Nie mogę- odparłam bezradnie.- Rozpraszasz mnie- popatrzyłam na uradowaną twarz Loczka.
- Rozpraszam Cię tak?- chłopak zbliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach. Będąc przy Harrym cały czas czułam potrzebę bliskości. Wplotłam swoje palce w jego włosy. Chłopak nie pozostał mi dłużny i przyciągnął mnie bliżej siebie. Czułam jego ciepłe usta. Muszę przyznać, że w całowaniu był świetny. Był taki delikatny i czuły. Czułam się cudownie, jednak z mojej bajki wyrwała mnie czwórka radosnych chłopaków, którzy weszli do sali. Szybko odsunęłam się od Harry'ego. Nie wiedziałam dlaczego tak zrobiłam, przecież wszystko było dobrze, przynajmniej mogło się tak wydawać. Może coś w głębi zmusiło mnie do takiej reakcji. Może tak najnormalniej w świecie wstydziłam się pokazać komukolwiek, że "jestem" z Harrym. Wstydziłam się okazywać uczucia. Naprawdę nie miałam racjonalnego wytłumaczenia na moje zachowanie. Może jednak wiedziałam, dlaczego tak się zachowałam. Po prostu bałam się tego, że ludzie mogą nie przyjąć do wiadomości tego, że spotykam się z Harrym. Może... Matko kolejne może, ja już tego nie zniosę! Odkąd poznałam Harry'ego naprawdę czuję się cudownie, ale cały czas biję się z myślami, związanymi z jego osobą. Ja naprawdę nie wytrzymam! Cały czas zadaję sobie to jedno głupie pytanie, dlaczego to ja, dlaczego?! Cały czas pytałam samej siebie, dlaczego Harry wybrał mnie. Jestem przecież tylko głupią dziewczyną z Polski! To jest jakiś absurd, niedorzeczność, jakaś kompletna abstrakcja.
Wiedziałam, że nie dam rady żyć w ciągłym strachu, dlatego postanowiłam, że muszę coś z tym zrobić
Popatrzyłam na Harry'ego, był naprawdę zdziwiony, widziałam w jego oczach, że nie do końca rozumiał co się dzieje i nie był jedyną osoba, która nie miała o tym pojęcia. Oderwałam wzrok od niego, nie chciałam patrzeć na ten smutek w jego oczach.
- O, są nasze dwa gołąbki- krzyknął jeden z chłopaków podchodzących do nas.- Witam, witam- powiedział uradowany Louis.
- Cześć Lou- wysiliłam się na niewielki uśmiech, w tej chwili nie miałam nastroju do wyrażania pozytywnych emocji. Brunet podszedł do mnie i przytulił mnie po przyjacielsku, reszta chłopaków postąpiła podobnie.
Harry cały czas stał i był tak jakby nieobecny.
- Co tak sami siedzicie?- zapytał Liam.
- Wiesz Harold na pewno dobrze zajął się Cath, Liam - Louis uśmiechnął się do nas i śmiesznie poruszał brwiami. Harry nawet nie zareagował, zazwyczaj zawsze odszczekiwał się swojemu przyjacielowi, jednak tym razem było inaczej, stał i patrzył się na mnie. Miałam spuszczony wzrok, patrzyłam się na podłogę, ponieważ uznałam, że tak będzie najlepiej, ponieważ gdybym ponownie spojrzała na smutne oczy Harry'ego nie wytrzymałabym i zapewne z moich oczu popłynęłyby łzy.
- Wiecie co, ja już muszę iść. Cześć- szybko skierowałam się do wyjścia i po chwili zniknęłam za drzwiami.
Szłam korytarzem, nie patrzyłam kto koło mnie idzie, w pewnym momencie wpadłam na kogoś.
- Przepraszam bardzo - przeprosiłam kobietę, po czym ruszyłam dalej.
- Cath, poczekaj!- odwróciłam się na pięcie, zobaczyłam podbiegającego do mnie Harry'ego, kiedy stanął przede mną. Zwróciłam uwagę na jego wzrok i zobaczyłam w nim smutek. Przeraziło mnie to. Chciałam uniknąć zranienia, ale w ten sposób to ja raniłam jego. Czułam się z tym okropnie.
- Słucham?- zapytałam. Mój głos nie wyrażał żadnych emocji, był nijaki i obojętny.
- Cath, proszę powiedz..- przerwałam mu.
- Harry przepraszam cię, ale ja już naprawdę muszę iść- odparłam.
- Ale Cath...- nie słuchałam go już, ponieważ jak najszybciej chciałam stamtąd uciec, nie maiłam zamiaru pokazywać Harry'emu tego, że płaczę. Po chwili byłam już sama w windzie. Automatycznie moje oczy napełniły się łzami.
Dojechałam na dane piętro i szybko ruszyłam do studia, gdzie mieli czekać na mnie pozostali współpracownicy Maika.
- Jesteś już, cudownie.- powiedział uradowany Maik, kiedy zobaczył mnie w drzwiach.
- Jestem, jestem.- z trudem powstrzymywałam łzy.
- Dobra, wskakuj bierzemy się do roboty - powiedział Josh.
Minęły cztery godziny, zanim nagraliśmy wszystko tak jak trzeba. W końcu Josh zabrał głos.
- Dobra mamy to. Na dzisiaj to wszystko- Josh ewidentnie był zadowolony z efektów naszej pracy.
- Cath mamy to, szybko poszło, ale to tylko dzięki tobie - Maik uśmiechnął się do mnie.- Josh zmontuj to najszybciej jak się da.- Mężczyzna jedynie w odpowiedzi poruszał głową.
Po zakończeniu nagrań wróciłam do domu. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka, odłożyłam klucze na półkę i rozebrałam się. Od razu poszłam do kuchni, chciałam jak najszybciej czegoś się napić. W kuchni zastałam Julię. Bez jakiegokolwiek słowa otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam pomarańczowy sok. Wzięłam szklankę do reki i nalałam trochę napoju. Oparłam się o blat kuchenny i tępo wpatrywałam się w szklankę napełnioną pomarańczową cieczą. Chciałam powstrzymać swoje łzy, jednak nie dałam rady. Z moich oczu popłynęły pojedyncze krople. Julia to zauważyła.
- Cath, co się dzieje? Odkąd tu weszłaś zachowujesz się dziwnie, jesteś bardzo smutna i nieobecna.
- Nic- odparłam i szybko otarłam moje blade policzki z łez.
- Cath, czy ty płaczesz?- zapytała moja przyjaciółka.
- Nie, po prostu miałam ciężki dzień i jestem zmęczona- powiedziałam udając, że wszystko jest dobrze.
- Jeśli jesteś zmęczona, idź się połóż do siebie do pokoju- powiedziała troskliwym głosem.
Wiedziałam, że Julia nie uwierzyła w tą bajeczką o zmęczeniu. Pewnie domyśliła się o co chodzi, a raczej o kogo.
Weszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i przykryłam dużym, ciepłym kocem. Spojrzałam na zegarek: była równo dwudziesta. Zamknęłam oczy, chciałam jak najszybciej zasnąć i chociaż na chwilę odciąć się od swoich problemów. Powoli zasypiałam, gdy nagle rozdzwonił się mój telefon komórkowy.
Ospałym ruchem wzięłam telefon do ręki i odebrałam połączenie, nie patrząc nawet kto do mnie dzwoni.
- Halo - powiedziałam zaspanym głosem.
- Proszę, wyjdź na zewnątrz.- osobą, która do mnie dzwoniła był Harry.
Zwlokłam się z łóżka, podeszłam do okna i odsłoniłam jedną z zasłon. Przed moim domem stał Harry. Zdziwiło mnie to, nie wiedziałam co mam zrobić, stałam i patrzyłam się na chłopaka, w słuchawce ponownie usłyszałam Harry'ego.
- Możesz wyjść na dwór?- zapytał, a ja oprzytomniałam. W jego głosie wyczuwałam, że coś go trapi.
- Dobrze, zaraz będę - odparłam.
Weszłam do przedpokoju, ubrałam czarne trampki, założyłam rozpinany sweter, który był tak duży, że musiałam podwinąć rękawy, aby było widać moje dłonie. Zabrałam telefon i klucze do kieszeni swetra, i byłam gotowa.
- Julia wychodzę, nie czekaj na mnie! - krzyknęłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Powolnym krokiem zeszłam na dół. Cały czas miałam spuszczony wzrok na dół. Wyszłam przed budynek, gdzie czekał na mnie już Harry. Zadałam sobie tylko jedno pytanie: co on tu robi? Wiedziałam, że nie przyszedł tylko mnie odwiedzić. Byłam pewna na sto procent, że ma mi coś do powiedzenia. Stanęłam przed Harrym. Wyglądał tak bezradnie, miał spuszczony wzrok. Kiedy uniósł głowę i spojrzał w moje oczy zamarłam.


___________________________________________________________________________________


Witam wszystkich ! ;*
Jest kolejny rozdział  moi drodzy :d
Oby wam się spodobał, ponieważ bardzo mi na tym zależy, nawet nie wiecie jak bardzo :D
Chciała bym poprosić was o komentowanie, ponieważ każdy nawet najdrobniejszy komentarz sprawia, że na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Dla tego bardzo proszę zostawiajcie po sobie ślad :D


Chcę tez podziękować pewnej osobie za wielka pomoc. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję :*
Jesteś wielka :*

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 10




    "Po prostu chodźmy przed siebie i nie martwmy się 
        co czeka nas na końcu naszej wędrówki "






Wyszliśmy z budynku. Na zewnątrz panował mrok, latarnie znajdujące się na krańcach chodniku oświetlały nam drogę.
Szliśmy zupełnie sami, ponieważ mój dom znajdował się na bardzo spokojnej ulicy, gdzie nic szczególnego się nie działo. Kochałam to miejsce za to.
- Dokąd idziemy?- zapytałam, kierując wzrok na twarz chłopaka.
- Nie mam pojęcia- uśmiechnął się.- po prostu chodźmy przed siebie i nie martwmy się co czeka nas na końcu naszej wędrówki .- chłopak szeroko się uśmiechnął, była widać, że jest bardzo zadowolony, jednak nie wiedziałam dlaczego. Nie miałam pojęcia co sprawia, że za każdym razem kiedy się widujemy on aż promienieje radością. Może to przeze mnie? Nie, to nie może być spowodowane moją osobą, przecież Harry może mieć każdą, po co by sobie zawracał mną głowę, jakąś dziewczyną z polski ! Właśnie ja byłam gorsza od tamtych jego...no właśnie nie wiem jak określić te dziewczyny. Tak na prawdę nigdy nie powiedział, że jest w związku. Może boi się powiedzieć światu to, że jest w kimś zakochany, bo wie jak może się to skończyć. Nie wiedziałam co mam o tym sądzić.
- To było bardzo mądre.- zaśmiałam się, ten chłopka cały czas mnie zaskakiwał.
- Słyszałem, że nagrałaś już część swojej piosenki.- powiedział Harry.
- Tak, ale skąd wiesz?- zapytałam, byłam ciekawa kto był taki życzliwy i informował Loczka o moich poczynaniach. Długo nie musiałam się zastanawiać.- Maik Ci powiedział.- odpowiedziałam sama sobie, Harry jedynie się uśmiechną.
- Już wiem.- powiedział podekscytowany Harry, złapał mnie za dłoń i mocno zacisną swoją- chodź ze mną.- pociągnął mnie za sobą, zaśmiałam się, byłam ciekawa dokąd zmierzamy.
Doszliśmy do starego budynku. Wyglądał na opuszczony. Szare obdarte mury, gdzie nie gdzie powybijane szyby, już pewnie od dawna nikt tu nie zaglądał. Stałam przed dużym budynkiem i patrzyłam na niego uśmiechając się. W jego zniszczonych murach kryła się jego nadzwyczajność, piękno.
Nagle Harry podszedł do dużych drzwi, zamkniętych na kłódkę i zaczął coś przy niej robić.
- Chyba nie zamierzasz tam wchodzić, przecież może nas ktoś zauważyć, a co najgorsze wezwać policje!- powiedziałam, najwidoczniej nic to nie dało, ponieważ Harry nadal siłował się z kłódką.
- Nikt nas nie przyłapie.- odparł, po czym się uśmiechną, jego radość wynikała z tego, że kłódka uległa.
Ściągnął ją i gestem dłoni zaprosił mnie do środka.
- Jesteś pewien, że nikt nas nie przyłapie?- zapytałam. Bałam się trochę, a jeśli by nas złapali, było by nie za ciekawie. Już widzę te nagłówki w gazetach "Harry Styles i kolejna jego zdobycz włamują się do opuszczonego budynku" Na prawdę o niczym innym nie marzyłam w tej chwili.
- Proszę wejdź, chcę Ci coś pokazać.- uśmiechnął się, chciał mnie w ten sposób zachęcić, chyba wiedział, że mam słabość do jego uśmiechu.
Postanowiłam, że zaryzykuję i weszłam do środka. Kątem oka zauważyłam tryumfalny uśmiech Hazzy.
Szliśmy oboje przez korytarz, po chwili zatrzymaliśmy się przed dużymi, pięknie rzeźbionymi drzwiami.
Harry chwycił za uchwyt drewnianych drzwi, popchnął je do przodu i przepuścił mnie pierwszą w drzwiach. Kiedy zobaczyłam to miejsce zaniemówiłam. Była to ogromna sala. Na ścianach znajdowały się bardzo duże lustra, takie jak w studiach tanecznych. Popatrzyłam w górę. Moim oczom ukazał się szklany dach, przez które było widać rozgwieżdżone niebo, na którym mieniło się miliony gwiazd. Światło księżyca wpadające do środka oświetlało pięknie, każdy zakamarek sali. W kącie zauważyłam stary odtwarzacz na płyty, koło niego znajdowało się masę starych płyt.
- Tu jest przepięknie.- powiedziałam cicho, byłam nadal pod ogromnym wrażeniem, nadzwyczajność tego miejsca oszołamiała. Harry złapał mnie za dłoń. Doszliśmy na środek sali. Położyliśmy się na parkiecie. Oboje wpatrywaliśmy się w piękne niebo.
Poczułam spokój, moje serce było spokojne, zdziwiło mnie to. Myślałam, że nigdy się nie przyzwyczaję do jego obecności, ale jednak tym razem było inaczej.
Tkwiliśmy w ciszy, która była bardzo kojąca. Uspokajała mój umysł. Odwróciłam lekko głowę w stronę mojego towarzysza. Jego twarz, była spokojna, promieniała radością. Szczery uśmiech namalowany na jasnej cerze chłopaka powodował, że sama mimowolnie się uśmiechnęłam.
Chłopak poruszył głową i skierował wzrok na moją bladą twarz. Błądził wzrokiem po mojej twarzy, nagle skierował szmaragdowe tęczówki na moje błękitne oczy, przeszył mnie wzrokiem.
W jego oczach kryła się cała prawda. Był szczęśliwy, zadowolony, nie umiem znaleźć odpowiedniego słowa które by opisywało to co dostrzegłam w jego wzroku.
- Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, czy prawdziwa miłość istnieje? Miłość prawdziwa, bezwarunkowa.- wydusiłam z siebie, w sumie to nawet nie wiem dlaczego go o to zapytałam.
Harry w tym momencie wstał, postąpiłam tak samo i po chwili już stałam na równych nogach. Chłopak skierował się w stronę bardzo starego gramofonu. Do ręki wziął jedno z papierowych opakowań i wyciągną z niego czarną dużą płytę, położył go na gramofonie. Usłyszałam piękne dźwięki wydobywające się z głośnika, była to przepiękna melodia tworzona przez fortepian. Harry podszedł do mnie ujął moją dłoń w swoją. Poczułam jego ciepło. Przeszył mnie dreszczyk.
- Prawdziwa miłość istnieje- w końcu odparł, jego głos był bardzo spokojny, Harry złapał mnie za drugą dłoń, kolejna fala miłych dreszczy wstrząsnęła moim ciałem.- Prawdziwa miłość istnieje, wtedy gdy dwoje ludzi nabiera w tej samej chwili powietrze, kiedy ich serca biją w podobnych tempach, kiedy pragną spędzać każdą chwilę ze sobą.- przerwał na chwilę, spojrzał w moje oczy, byłam oszołomiona, Harry dotknął mojego policzka, kąciki jego ust uniosły się ku górze.- Jednak najważniejszym warunkiem prawdziwej miłości jest to, kiedy patrzysz w oczy swojej drugiej połowy i wiesz, że nic nie jest Ci więcej potrzebne do szczęścia, liczy się tylko to, że jest przy tobie, że Cię kocha, bez względu na wszystko.- delikatnie gładząc dłonią mój policzek, Harry powolnym ruchem zaczął zbliżać się do mnie. Tym razem nie protestowałam, nie wzbraniałam się, postanowiłam posłuchać się mojego serca.
Nasze usta dzieliły centymetry. Mój towarzysz ostatni raz spojrzał w moje oczy, chciał upewnić się czy nie mam nic przeciwko. Chłopak upewniając się, że nie protestuję delikatnie dotknął moich ust. Na początku był to bardzo subtelny pocałunek. Odsunęliśmy się od siebie, tkwiliśmy dalej w swoich objęciach. Popatrzyłam w jego głębokie, zielone oczy, wtedy zapragnęłam czegoś więcej. Ponownie zbliżyliśmy się do siebie. Tym razem był to bardzo namiętny pocałunek. Wplotłam swoje palce w jego włosy, Harry przycisnął mnie bardziej do siebie. Czułam jego ciepło, jego spokojne bicie serca. Stałam odrobinę na palcach ponieważ Harry był ode mnie wyższy.
Poczułam coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Było to uczucie radości, spełnienia i na sto procent było to uczucie, które od tak dawna było mi obce, a mianowicie uczucie miłości. Tak miłość, to była ona, w końcu ją poczułam. Zawdzięczam to tylko i wyłącznie jemu. To on uratował moje serce przed śmiercią. To on wlał w nie radość, miłość i szczęście.
Wtuliłam się w Loczka. Harry pocałował mnie w czoło, zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Chciałam, aby czas zatrzymał się w miejscu. Chciałam na zawsze pozostać w jego objęciach, w nich czułam się bezpiecznie. Sprawiał, że nie miałam ochoty odchodzić. Melodia dobiegła końca.
- Co wy tu robicie? Wynoście się to teren prywatny!- w drzwiach stał mężczyzna, wyglądał naprawdę groźnie, dlatego postanowiliśmy, że najlepszym pomysłem będzie się go posłuchać i jak najprędzej opuścić ten budynek.
W drodze do mojego domu szliśmy bardzo blisko siebie. Po chwili poczułam dłoń Harry'ego. Chłopak delikatnie złapał moją dłoń i zacisnął swoją. Trzymaliśmy się za ręce. Czułam się cudownie. Byłam po prostu szczęśliwa. Na naszych twarzach widniały szerokie i szczere uśmiechy.
Doszliśmy do mojego miejsca zamieszkania. Harry odprowadził mnie pod same drzwi mojego mieszkania. Staliśmy jeszcze chwilę. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Były one związane z codziennością.
- To do zobaczenia.- powiedziałam na koniec. Harry złapał mnie w tali i zbliżył do siebie, złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Do jutra.- uśmiechną się szeroko do mnie.
Wypuścił mnie z objęć. Otworzyłam drzwi i zniknęłam za nimi. Spojrzałam przez wizjer. Harry dalej tam stał. Wpatrywał się w podłogę. Po chwili uniósł głowę. Na twarzy miał szeroki uśmiech. Jego oczy były przepełnione radością. Minęła chwila i Loczek zniknął z mojego pola widzenia.
Odeszłam od drzwi . Ruszyłam w stronę salonu, w którym świeciła się lampka. W salonie zastałam śpiącą Julię, spała smacznie na kanapie. Wyglądał tak słodko. Najwidoczniej musiała zasnąć czekając na mnie. Przykryłam moja przyjaciółkę dużym, ciepłym kocem, zgasiłam lampę i wyszłam. Po chwili znalazłam się w swoimi pokoju. Od razu poszłam do łazienki, rozebrałam się, weszłam pod prysznic, odkręciłam zawór. Strumień wody zaczął spływać na moje ciało. Zamknęłam oczy, dotknęłam palcami swoich ust, nadal czułam jego ciepłe wargi, czułam jego dotyk, który był cudowny.
Otworzyłam oczy zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Stanęłam osuszyłam się ręcznikiem. Założyłam na siebie , białą koronkową bieliznę i dużą bawełnianą koszulkę, którą zabrałam z szuflady w drodze do łazienki.
Weszłam do przytulnego pokoju. Położyłam się wygodnie w łóżku i zamknęłam oczy. Zasnęłam z świadomością, że jestem Zakochana w Harrym.


__________________________________________________________________________________



Jest pierwsza dziesiątka !!!!!
I jak się podoba? Mam nadzieję, że nie zawiodłam :D
Wiem, że ten rozdział powinien być dłuży, ale jakoś tak wyszło :D
Życzę miłego czytania :D
Pozdrawiam :