piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 14 część I








Oczami Julii...



Kiedy Cath wyszła z mieszkania udałam się do swojego pokoju. Usiadłam za białą toaletką, wzięłam do ręki szczotkę do włosów i zaczęłam czesać swoje włosy. Patrzyłam na  swoje odbicie w lustrze. Przypomniałam sobie dzisiejszy dzień i to jak rozmawiałam Zaynem. Był naprawdę bardzo miłym i zabawnym chłopakiem. Dużo rozmawialiśmy, żartowaliśmy. Cały czas przed oczami miałam jego cudowny uśmiech. Widziałam jego przepiękne czekoladowe oczy, które lśniły się w świetle słonecznym. Cały czas myślałam o tym chłopaku, właściwie nie widziałam dlaczego. Nie miałam pojęcia co sprawia, że nie mogę przestać o nim myśleć. Dlaczego? Cały czas zadawałam sobie to pytanie, jednak na chwile obecną nie znałam na nie odpowiedzi. Zastanawiałam się jeszcze nad słowami Cath:  „Proszę nie daj się skrzywdzić…”. Dlaczego akurat teraz moja przyjaciółka mówiła mi takie rzeczy? Co spowodowało, że Cath zaczęła się tak martwić? Mimo że nie mówiła mi tego, to widziałam, że jest coś nie tak. Było jeszcze jedno pytanie dotyczące Zayna. Dlaczego tak bardzo Cath zależało na tym, abym uważała na tego chłopaka? Może chciała mnie przestrzec przed czymś, co mogłoby się stać, jakbym zaczęła zadawać się z tym chłopakiem.
 Nie wiedziałam jak mam rozumieć jej słowa, jednak wiedziałam jedno… Nie mogłam nic poczuć do Zayna, ponieważ jego serce należało już do innej. Przysięgłam sama przed sobą, że nic nie poczuję do tego chłopaka. Odłożyłam szczotkę na skraj toaletki. Spojrzałam na swój telefon i w tym samym momencie otrzymałam wiadomość. Szybko ją odebrałam.
„ Mam nadzieję, że jak rozmawiałaś ze mną nie zanudziłem Cię na śmierć…
Zayn x”

Gdy zobaczyłam tą wiadomość, szeroko się uśmiechnęłam. Nawet nie wiem dlaczego, przecież to tylko zwykły SMS... Nie zastanawiając się dłużej odpisałam.
„ Nigdy w życiu, mile spędziłam z Tobą czas podczas naszej rozmowy…
Julia x”


Nie czekałam długo na odpowiedź.
„Jeśli tak … Miałabyś ochotę spotkać się na kawie? x”
Kiedy odczytałam tekst, serce podskoczyło mi do góry z radości, ale gdy przypomniałam sobie słowa Cath od razu z mojej twarzy znikł uśmiech. Nie wiedziałam czy powinnam się zgodzić, ale przecież to tylko spotkanie koleżeńskie, nic więcej. Po chwili zastanowienia odpowiedziałam.
„ Z miłą chęcią x”
Minęła dosłownie chwila i mój telefon ponownie się rozdzwonił.
„Mógł bym wpaść po ciebie dzisiaj o siedemnastej? x”
Ponownie wystukałam wiadomość.
„Oczywiście, że tak. To do zobaczenia x”
Zakończyłam tekstową konwersację i odłożyłam telefon na swoje miejsce. Włączyłam muzykę. Padło na piosenkę „I need your love”. Bardzo podobała mi się ta piosenka. Podkręciłam głośność i radosnym krokiem w rytm muzyki udałam się do łazienki. Szybko rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam wodę, a strumień gorących kropel opadł na moje ciało. Wsłuchałam się w muzykę, która ukajała mój umysł. Ciepła woda sprawiała, że czułam się niesamowicie dobrze. Z czasem zaczęłam śpiewać.
- I need your love, I need your time, when evrerything wrong, you make it right. I feel so high I come alive, I need to be free with you tonight…- śpiewałam z największym uśmiechem na twarzy.
Wiem, że było to śmieszne, ale po prostu czułam się bardzo szczęśliwa.
Wyszłam spod prysznica i obwinęłam się ręcznikiem. Szybko wysuszyłam włosy, zrobiłam delikatny makijaż, nałożyłam cienką warstwę pudru, pomalowałam delikatnie rzęsy czarnym tuszem, a na usta nałożyłam odrobinę czerwonej szminki,  tak aby lekko nadać koloru moim ustom . Udałam się do swojej szafy w celu przygotowania zwyczajnej stylizacji. Stanęłam przed szafą i zastanawiałam się co wybrać. Nie chciałam się stroić, więc padło na krótkie dżinsowe spodenki z wyższym stanem, do tego zwykła czarna bawełniana koszulka, która była o dwa rozmiary za duża, dlatego włożyłam ją w spodenki, podwinęłam rękawki tak jak to zawsze robił Harry, ubrałam czarne lordsy z ćwiekami i byłam gotowa. Podeszłam do dużego lustra, spojrzałam na siebie i uznałam, że mogę się tak pokazać ludziom. Wyglądałam normalnie i dobrze, ponieważ tak chciałam wyglądać. Przeczesałam swoje długie blond włosy, robiąc przedziałek na środku. Moje włosy dzisiejszego dnia układały się znakomicie, tworzyły delikatne fale, które okalały moją twarz. Niewielka ilość czerwonej szminki na moich ustach powodowała, że nabrały przepięknego kształtu, delikatnie podkreślone rzęsy dodawały głębi mojemu spojrzeniu. Uznałam, że wyglądam dobrze. Nie idealnie, ale dobrze. Wzięłam do ręki swoje ulubione perfumy, przycisnęłam niewielki przycisk, który uwolnił piękną woń. Pachnąca mgiełka opadła na moją szyję. Wzięłam głęboki wdech, uwielbiałam ten zapach. Pachniał tak delikatnie, tak kusząco. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Popatrzyłam na zegarek: była punkt siedemnasta. Udałam się w stronę wejścia do mieszkania. Przed drzwiami uśmiechnęłam się szeroko i je otworzyłam.
 - Cześć – usłyszałam ponownie ten cudowny głos. Popatrzyłam na Zayna. Wyglądał świetnie, miał na sobie białą bawełniana koszulkę, na to jasną dżinsową kurtkę z podwiniętymi rękawami, do tego ciemne rurki i bardziej eleganckie buty. Jego roztrzepane włosy były delikatnie ułożone na bok. Wyglądał cudnie, to słowo chyba byłoby dobrym określeniem tego, co widziałam.
- Cześć – odparłam, nadal szeroko się uśmiechając. Chłopak tak jak i ja szeroko się uśmiechnął, kiedy mnie zobaczył.
- Muszę to powiedzieć, ale wyglądasz przepięknie – kiedy to usłyszałam lekko się zarumieniłam, ponieważ zawsze zawstydzałam się, kiedy ktoś prawił mi komplementy.

- Dziękuję -  zdobyłam się na krótką odpowiedź. - To co, idziemy? – zapytałam po chwili. Zayn dopiero po tych słowach oderwał ode mnie wzrok.
- Tak… Tak, oczywiście - chłopak był zawstydzony, ponieważ przyłapałam go na tym jak się na mnie patrzył. Ale to nie było nic takiego.
Wyszliśmy z budynku i udaliśmy się do kawiarni. Minęła chwila i byliśmy w danym miejscu. Kupiliśmy z Zaynem kawę z bita śmietaną i wyszliśmy przed kawiarnię. Mój towarzysz spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami i uśmiechnął się szeroko.
- Wiem, gdzie cię zabiorę – powiedział. W mojej głowie zrodziło się pytanie, czy powinnam z nim pójść?  Ciągle pamiętałam słowa Cath, dlatego miałam wątpliwości. Mój rozum podpowiadał mi, abym zakończyła tą piękną bajkę w tym momencie, ale z drugiej strony mówił, abym zobaczyła co wyniknie, jeśli pójdę Zaynem. Była to taka wewnętrzna bitwa moich myśli. Uznałam, że poddam się i zobaczymy, co z tego będzie.
- Ale dokąd? – zapytałam, a Zayn złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- Wkrótce się przekonasz – powiedział szeroko się uśmiechając,  po czym wsiedliśmy do taksówki i odjechaliśmy w nieznane mi miejsce. Jechałam z Zaynem w aucie, oboje siedzieliśmy z tyłu cały czas się śmiejąc i rozmawiając o wszystkim. Tak dobrze czułam się w jego towarzystwie, czułam się - tak, powiem to - czułam się po prostu sobą. Nie musiałam nikogo ani niczego udawać. Byłam zdziwiona, że tak szybko doszłam do tego wniosku. Było już ciemno, taksówka się zatrzymała.
-  To tu? – zapytałam niepewnie.
- Tak – Zayn się do mnie uśmiechnął. – Dziękuję panu za wytrwałość – zażartował Zayn do kierowcy,  po czym zapłacił mu odpowiednią ilość pieniędzy. Pożegnaliśmy się z miłym kierowcą i wysiedliśmy z samochodu. Starszy mężczyzna odjechał, zostawiając nas na odludziu.
- Co tu robimy, jest już późno – powiedziałam, patrząc na Zayna.
- Właśnie tylko wtedy można je tam zobaczyć – chłopak uśmiechnął się szeroko i złapał moją dłoń. – Proszę chodź za mną – popatrzyłam na niego niepewnie, po czym delikatnie się uśmiechnęłam. – Zaufaj mi – ponownie Zayn uśmiechnął się do mnie. Chciał w ten sposób przekonać mnie do tego, abym z nim poszła.
- Dobrze, chodźmy – wygięłam moje usta w subtelny uśmiech.
Cały czas szliśmy przed siebie, księżyc oświetlał nam drogę. Chwile potem znaleźliśmy się wśród dużych drzew, które zachwycały swoją wielkością. Doszliśmy na środek lasku gdzie znajdowała się ławka.  Jedna ławka wśród ogromnego lasu, była wyjątkowa.  Podeszliśmy do białej ławki. Usiadłam na niej i spojrzałam w górę. Przerwa pomiędzy koronami drzew ukazywała przepiękne niebo, na którym świecił się magiczny księżyc. Światło księżyca przedzierające się przez wolną przestrzeń oświetlało ławkę, na której siedziałam z głową uniesioną ku górze. Zachwycałam się tym cudownym widokiem, cały czas na mojej twarzy widniał uśmiech.
- Tu jest… - nie mogłam dokończyć.
- Tak myślałem, że ci się tu spodoba – powiedział Zayn, zajmując miejsce koło mnie. – Czasami przychodzę tu, aby odetchnąć, aby pobyć sam, pomyśleć, kiedy mam jakiś problem – chłopak spuścił wzrok. – Wydaje mi się, że teraz aż za często tu przychodzę – popatrzyłam na mojego towarzysza z pytającym wyrazem twarzy.
- Zayn, co jest? – zapytałam troskliwym głosem. – Jeśli masz jakiś problem, zawsze możesz porozmawiać ze mną, jeśli tylko chcesz – uśmiechnęłam się do ciemnookiego chłopaka.
- Dziękuję, że jesteś dla mnie…- przerwałam mu.
- Taka miła? – zapytałam.
- Normalna – powiedział.
- Normalna? Co to znaczy? – zapytałam, na mojej twarzy pojawił się subtelny uśmiech.
- Po prostu jesteś normalna w stosunku do mnie, nie traktujesz mnie jak…- chłopak nie chciał dokończyć.
- Nie traktuję cię jak rzecz? – zapytałam, próbując zgadnąć, o co może chodzić Malikowi.
- Właśnie to by było dobre słowo, określające to jak się czuję – Zayn ironicznie się uśmiechnął. – Ludzie wykorzystują to kim jestem, a ja już mam tego dość. Nie mogę ufać nikomu tylko swoim najbliższym, tylko oni są prawdziwi – Zayn uniósł głowę w górę i zaczął się wpatrywać w mieniący się księżyc. – Czasami zastanawiam się, czy nie byłbym szczęśliwszy, gdybym nie poszedł do X Factora, gdybym nie poznał tych wszystkich ludzi, czy byłbym szczęśliwszy? Jednak po dłuższym zastanowieniu, nie poznałbym czwórki moich nowych braci i najważniejsze…- Zayn cały czas spoglądał w niebo.
- Co jest najważniejsze? – zapytałam.
- Nie poznałbym ciebie – Zayn popatrzył w moje oczy i szeroko się uśmiechnął. Kiedy usłyszałam to, zamurowało mnie, nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Zayn patrząc w moje oczy zaczął do mnie się zbliżać, był coraz bliżej i bliżej moich ust, czułam jego oddech był tak bardzo blisko, że prawie ich dotknął. W tym momencie przypomniałam sobie słowa Cath i postanowiłam nie dopuścić do tego, aby Malik mnie pocałował. 
- Myślę, że powinniśmy już jechać, jest późno – powiedziałam z trudem. Zayn popatrzył się w moje oczy i po chwili odsunął się, a ja wstałam i odeszłam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale coś jak bym mnie do tego zmusiło. Chłopak podążył za mną i złapał mnie za dłoń.
- Julia, przepraszam za to…- Zayn patrzyła na mnie prawie że załzawionymi oczami. –  Po prostu ja… Ja chciałem…- przerwałam mu.
- Proszę, nic już nie mów – powiedziałam do Zayna. –  Nie przepraszaj mnie za to – uśmiechnęłam się do niego. Nie mogłam się gniewać na niego za to, że chciał mnie pocałować, zresztą ja też tego chciałam tylko cały czas miałam w głowie słowa mojej przyjaciółki, tylko dlatego się powstrzymałam, jednak jak taka sytuacja jeszcze raz się powtórzy nie wiem czy dam radę i czy nie ulegnę... Miałam nadzieję, że moje obawy się nie sprawdzą.
- Jesteś cudowna – powiedział.
- Dobra już nie słodź mi tak,  tylko chodźmy – uśmiechnęłam się, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną.
Wszyliśmy z lasu i stanęliśmy przy drodze. Ciągle patrzyliśmy na siebie. Nie wiem czy w naszych oczach można było dostrzec zachwyt, zadowolenie. Ponownie popatrzyłam w niebo, na którym nie było widać już gwiazd, nie wiedziałam dlaczego. Mój towarzysz popatrzył na mnie. Patrząc w niebo poczułam, jak na moją twarz spadła jedna kropla, potem następna i następna.
- Chyba powinniśmy gdzieś się ukryć – powiedział Zayn, a po tych słowach z nieba lunęło letni deszczem.
- Nie, tak jest dobrze – powiedziałam, kierując wzrok na Zayna. Chłopak jedynie się uśmiechnął. Krople deszczu spadały na nas, powodując, że z czasem byliśmy już cali mokrzy. – Zawsze o tym marzyłam – powiedziałam wyciągając dłonie przed siebie. Czułam się tak cudownie, kiedy ciepłe krople opadały na moją twarz. 
- Mogę panią prosić do tańca? – Zayn wyciągnął dłoń w moim kierunku. Popatrzyłam na niego, uśmiechając się szeroko. – To jest moje marzenie – chłopak uśmiechnął się szeroko, ja ujęłam jego dłoń. Mój towarzysz przybliżył mnie do siebie, po chwili wirowaliśmy w deszczu.
- Próbujesz mnie uwieść? – zapytałam Zayna, podnosząc jedna brew.
- Może – powiedział Zayn, zaśmiałam się.  - Przynajmniej próbuję – oboje wybuchliśmy śmiechem. Ciągle tańczyliśmy na łące w deszczu. Będąc w objęciach chłopaka czułam się znakomicie, jego wzrok powodował, że w moim sercu… Nie, ja nie mogę tego poczuć, przecież sobie obiecałam, że nie poczuję nic do tego chłopaka, jednak moje serce nie chciało mnie słuchać… Ale przecież znamy się tylko jeden dzień i to dziwne, że zaczynam czuć coś… Może to miłość od pierwszego wejrzenia. Może jednak taka miłość istnieje. Może… Nie!
Nie dopuszczę do tego, aby zadurzyć się w tym chłopaku. Postaram się zamknąć swoje serce i pozostać obojętna na to, co zaczynam czuć.
- Musimy już wracać – powiedziałam, a chłopak zatrzymał się i odsunął ode mnie.
- Masz rację – powiedział. – Już dzwonię po taxi – powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- Wiesz co, ja mam lepszy pomysł – uśmiechnęłam się i spojrzałam na jadący w oddali autobus.
- Naprawdę chcesz tym jechać? – zapytał.
- Tak. Chodź, bo nam odjedzie – powiedziałam do Zayna i szybko przebiegłam z nim na drugą stronę drogi. Zatrzymaliśmy autobus,  kupiliśmy bilety i byliśmy w drodze do Londynu. Staliśmy w autobusie trzymając się poręczy. Byłam zdziwiona, ponieważ nikt nie rozpoznał Zayna. Z tego powodu byłam bardzo zadowolona, ponieważ nie chciałam, aby ktokolwiek przerwał nam nasze wygłupy. Droga do Londynu minęła nam bardzo miło, wygłupiałam się, a Zayn śmiał się razem ze mną. Cały czas rozmawialiśmy  o wszystkim, było po prostu cudownie. Po czterdziestu pięciu minutach byliśmy już na miejscu .
Powolnym krokiem szliśmy pustą ulicą, która prowadziła do mojego mieszkania. Szliśmy w ciszy, Zayn cały czas dyskretnie na mnie spoglądał, zresztą tak jak i ja. Chociaż nie chciałam patrzeć się w jego stronę, nie mogłam się powstrzymać, przed zerkaniem co chwilę. W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak szeroko się uśmiechnął, a ja odwzajemniłam gest.
- To dziwne – Zayn powiedział, odrobinę podśmiewając się pod nosem.
- Ale co takiego? – zapytałam. Oboje się zatrzymaliśmy, spojrzałam na Zayna.
- To, że…- chłopak przeczesał dłonią swoje ciemne włosy, uśmiechnął się szeroko, a jego wzrok błądził gdzieś po chodniku. Zayn próbował nie patrzeć w moje niebieskie oczy, w sumie nie wiem, dlaczego wcześniej z tym nie miał problemów – To, że… - chłopak dalej nie dokończył.
- Zayn, powiesz to w końcu, czy spędzimy tu całą noc? –zapytałam przez śmiech, rozbawiła mnie ta sytuacja, bo chłopak naprawdę bardzo się zawstydził. Nagle Malik oderwał wzrok od chodnika i spojrzał mi prosto w oczy.
- Po prostu jeszcze nigdy się tak dobrze z nikim nie czułem, jeszcze nigdy nie… - przerwałam mu, chłopak cały czas głęboko patrzył mi w oczy.
- Nigdy nie ujawniłeś tego jaki naprawdę jesteś – dokończyłam, chłopak jedynie się uśmiechnął, ujawniając swoje piękne białe zęby.
- Wiesz co, jeszcze jedno – Zayn cały czas patrzył się na mnie, jego oczy były przepełnione radością, ten widok mnie bardzo cieszył. Wiedziałam, że chłopakowi była potrzebna chwila odetchnienia i byłam zadowolona, że ja mu w tym pomogłam.
- Co takiego? – uśmiechnęłam delikatnie.
- Chyba za bardzo cię polubiłem – chłopak popatrzył na mnie, chciał zobaczyć jak zareaguję.
- O nie… - na mojej twarzy pojawiła się skwaszona mina. - Jak mogłeś mnie polubić, o nie! Za takie coś idzie się do więzienia – mina Zayna była zdziwiona, jak to zobaczyłam wybuchłam śmiechem, Zayn też zaczął się śmiać. – Jest mi miło, że mnie polubiłeś – uśmiechnęłam się i odeszłam od niego trochę dalej – Wiesz, jeśli mnie dogonisz, to też ci coś powiem – uśmiechnęłam się, a chłopak jedynie delikatnie wygiął usta w subtelny uśmiech i zerwał się z miejsca w pościg za mną. Przyznam szczerze, że byłam pod wrażeniem swojej kondycji, jednak nie dałam rady i Malik szybko mnie dogonił. – Aaa… szybki jesteś – chłopak objął mnie w talii od tyłu, odwróciłam się do Zayna przodem. Ciemnooki chłopak  szeroko się uśmiechnął. Ciągle byliśmy bardzo blisko siebie i Malik głęboko patrzył w moje niebieskie oczy.
- Mam cię – zaśmiałam się.
- Więc? – zapytał. 
- Wiesz co, rozmyśliłam się… Nie powiem ci – zaśmiałam się. Zayn uniósł jedną brew i cwaniacko się uśmiechnął.
- Nie powiesz, tak? – kiwnęłam znacząco głową i uśmiechnęłam się. – Jeśli tak, to czekają cie męczarnie – popatrzyłam na chłopaka pytająco, a Zayn jedynie się uśmiechnął i wtedy już wiedziałam, co chce zrobić.
- O nie, nie, nie! – krzyknęłam i wyrwałam się z objęć Zayna, zaczęłam uciekać, jednak mój zabawny towarzysz szybko mnie dogonił i zaczął łaskotać. – Zayn, proszę, proszę powiem ci już, powiem! – wykrzyczałam przez śmiech. Najwidoczniej brunet uznał, że wystarczająco już wycierpiałam, więc zaprzestał mnie łaskotać i uśmiechnął się do mnie.
- Więc powiesz mi w końcu, czy mam... – Zayn uśmiechnął się i chciał ponownie zacząć mnie łaskotać.
- Dobrze, dobrze już powiem – uśmiechnęłam się. – Rzecz w tym, że ja też… - zaczęłam przeciągać, chłopak szeroko się uśmiechną – że ja też cię bardzo lubię – uśmiechnęłam się szeroko, chłopak zaśmiał się . – Wiem, mogłam od razu ci powiedzieć, ale tak było zabawniej – ponownie się zaśmiałam.
Minęło pół godziny i staliśmy już przed drzwiami do mojego mieszkania. Było naprawdę bardzo późno, jednak godzina nie miała dla mnie znaczenia, ważne, że spędziłam jeden z najlepszych dni w moim życiu.
- To już tu – powiedziałam do Zayna, stojąc przed swoimi drzwiami.
- Wiem – chłopak był trochę smutny. –Wiesz, możesz się śmiać, ale nie chcę się jeszcze żegnać – chłopak uśmiechnął się do mnie.
- To dobranoc – ponownie uśmiechnęłam się do Zayna i chciałam już zniknąć za drzwiami, jednak chłopak złapał mnie za dłoń. 
 - Zaczekaj, chciałem ci coś powiedzieć – popatrzyłam na Malika z pytającym wyrazem twarzy. – Dziękuję, że sprawiłaś, że poczułem się jak kiedyś, tak beztrosko i cudownie, chociaż mam tyle problemów, pokazałaś mi jak powinnam się cieszyć z życia, dziękuję ci za to – uśmiechnęłam się do chłopaka i przytuliłam jego mocno. Malik przycisnął mnie do siebie. – Dziękuję – wszeptał  do mojego ucha łagodnym głosem, po czym pocałował mnie w policzek. Zayn stanął przede mną i uśmiechnął się subtelnie. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. – Do zobaczenia – brunet uśmiechnął się szeroko i szybko odszedł. Chyba chciał jak najszybciej uciec, ponieważ odrobinę się zawstydził.
 -Do zobaczenia – gdy oprzytomniałam Zayna już nie było na schodach.
Uśmiechnęłam się, byłam taka szczęśliwa… Chociaż pamiętałam przed czym ostrzegła mnie Cath w tym momencie to nie miało dla mnie żadnego znaczenia, byłam za bardzo szczęśliwa.  Radosnym krokiem weszłam do mojego mieszkania, z nadzieją, że Cath już śpi, jednak jak zawsze miałam pecha.



                                                                 

                                                        Oczami Cath...


Włożyłam srebrny, niewielki kawałek metalu do ciemnobrązowych drzwi w lewą stronę i po chwili byłam już w swoim mieszkaniu. Chciałam jak najszybciej powiedzieć Julii dlaczego Maik wzywał do siebie. Udałam się do salonu, zaświeciłam światło i rozejrzałam się po dosyć dużym pomieszczeniu, ale nikogo tam nie było.
- Julia, jesteś?! – krzyknęłam, jednak nikt nie odpowiedział. Gdzie może być moja przyjaciółka? Było już późno, powoli zaczynałam się martwić.
Udałam się do swojego pokoju ciężkim krokiem. Weszłam do  pięknie umeblowanego pomieszczenia i położyłam torebkę na łóżku. Stanęłam przy oknie i tępo wpatrywałam się na chodnik przed moim mieszkaniem. Stałam tak przez pół godziny, nie mogłam uwierzyć w to wszystko, co się wydarzyło dzisiejszego dnia. Dzisiejszego dnia dowiedziałam się, że moje życie zmieni się i to za niedługo. Dwa słowa mogły określić to, co teraz czułam i myślałam, a mianowicie „totalne szaleństwo”!  Ciągle spoglądałam za okno, a w pewnym momencie zobaczyłam coś, co mną wstrząsnęło. Zobaczyłam dwoje szczęśliwych i uśmiechniętych młodych ludzi. Była to Julia z Zaynem. Zastanawiałam się co ona z nim robiła, przecież prosiłam ją, aby na niego uważała, jednak najwidoczniej blondynka nie potrafiła odmówić Malikowi. Była nim zauroczona i nie potrafiła się oprzeć. Nie chciałam, aby Julia wiedziała, że ich widziałam, więc udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie herbaty. Minęła chwila, zastanawiałam się dlaczego tak długo nie ma mojej przyjaciółki, modliłam się, aby nie uległa mu i nie dała się omamić jego spojrzeniem i nie dopuści do tego, aby ja pocałował. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
- Julia, to ty? – zapytałam. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.
- Tak, to ja – blondynka weszła do kuchni powolnym krokiem.
- Julia gdzie tak długo byłaś? Martwiłam się – byłam zła na moja przyjaciółkę, że nie zostawiła żadnej wiadomości, jednak przypomniało mi się, że ja też tak robiłam, więc nie robiłam jej z tego powodu wyrzutów.
- Byłam na spacerze, chciałam się przewietrzyć – blondynka ewidentnie unikała mojego spojrzenia, jednak po chwili zdobyła się na niewielki uśmiech. 
- Sama byłaś tyle czasu?- zapytałam, chcąc sprawdzić, czy Julia będzie ze mną szczera. Dziewczyna unikała mojego spojrzenie.
- Tak, sama – odparła, a ja popatrzyłam na nią . Dziewczyna wyczuła, że spoglądam na nią i uniosła wzrok, a wtedy już nie dała rady przede mną niczego ukryć i opowiedziała mi o całym wieczorze spędzonym z Zaynem.
- Julia… - zaczęłam mówić, jednak moja przyjaciółka mi przerwała.
- Cath, przepraszam cię, wiem, że obiecałam ci, iż będę uważać na Zayna, ale kiedy on mnie zaprosił nie mogłam, nie byłam w  stanie  mu odmówić – w oczach Julii widziałam smutek, była zła na siebie, że mnie zawiodła. Nie rozumiałam dlaczego tak bardzo się przejęła tym co jej powiedziałam, ja chciałam tylko ostrzec moja przyjaciółkę, a nie zakazywać widywania się z Zaynem. Chciałam dobrze, a wyszło jak zawsze. W tym momencie byłam na siebie zła, że Julia czuła się winna, a przecież nie miała powodu, aby się tak czuć. Wiedziałam, że z ich znajomości wyniknie coś więcej, niż tylko przyjaźń. Bałam się tego, ponieważ ten chłopak nie był w stosunku do niej szczery, nie mówił jej całej prawdy. Myśl o tym, że mógłby skrzywdzić moją ukochana przyjaciółkę nie dawała  mi spokoju. Pomyślałam, że muszę z nim szczerze porozmawiać i dowiedzieć się czego oczekuje od Julii. Nie pozwolę mu na to aby w jakikolwiek sposób złamał serce Julii. Popatrzyłam na moją przyjaciółkę, w moich oczach kryła się czułość.
- Julia proszę cię, nie przepraszaj mnie… - dziewczyna spojrzała mi prosto w oczy. – Posłuchaj, ostrzegałam cię przed tym chłopakiem,  bo się o ciebie boję, ale pamiętasz, powiedziałam ci też, abyś kierowała się swoim sercem,  bo tylko ono wie co jest tobie naprawdę do szczęści potrzebne, tylko serce wskaże ci właściwą drogę – uśmiechnęłam się do Julii – Pamiętaj, zawsze kieruj się sercem.
- Cath, dziękuję ci – dziewczyna rzuciła mi się na szyję z płaczem. – Kocham cię – szepnęła mi do ucha.
 - Ja ciebie też – odparłam radośnie.
- Zapomniałabym… Opowiadaj jak tam? – zapytała Julia, odsuwając się ode mnie. Ja nadal siedziałam cicho. – Cath, opowiadaj, bo zaraz dostanę zawału powiedziała blondynka.
- Dobra, wszystko ci opowiem, tylko spokojnie – zwróciłam się do mojej przyjaciółki. – Chodźmy może na taras, tam ci wszystko po kolei powiem – uśmiechnęłam się do Julii i po chwili byłyśmy w drodze na taras.
Stanęłam przed dużymi szklanymi drzwiami i otworzyłam je, przesuwając w bok. Obie z Julią wyszłyśmy na zewnątrz. Na niebie świecił przepiękny księżyc, wokół nas panowała miła i kojąca cisza. Julia stanęła przede mną, swoje ręce oparła na biodrach. Podeszłam do mojej przyjaciółki. Popatrzyłam na drobna blondynkę, moje oczy napełniły się łzami, miałam jej już powiedzieć, lecz Julia mnie uprzedziła.
- Cath, mów co jest gran, bo padnę na zawał i będziesz musiała wzywać karetkę -  powiedziała moja kochana przyjaciółka.
- Moja piosenka trafi do każdej stacji radiowej na całym świecie! – wykrzyczałam radośnie, nie mogłam powstrzymać moich łez, które po chwili popłynęły z moich niebieskich oczu. Byłam taka szczęśliwa.
- Cath, to cudownie, nawet nie wiesz jak się cieszę! – Julię tak samo jak mnie przepełniała radość. – Powiedz kiedy dokładnie twoja piosenka będzie mieć premierę? – zapytała, ocierając łzy szczęścia.
- Za tydzień idę do radia na krótki wywiad i wtedy pierwszy raz moja piosenka zabrzmi w radiu – odparłam.
- To jest chyba najlepsza wiadomość, jaką w życiu słyszałam – podsumowała moja przyjaciółka. – Najlepszy dzień w  twoim życiu – Julia szeroko się uśmiechnęła.
- I to nawet nie wiesz jak bardzo – odparłam radośnie.
- No to co dziewczyno, trzeba to uczcić! Nie ma co, musimy się upić – blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- Dobra, dobra świętować możemy, ale z umiarem – zaśmiałam się – A teraz najlepiej jak położymy się spać, nie chcesz chyba wyglądać jak upiór – zaśmiałam się.
- Dobra, już idziemy – powiedziała blondynka, po czym wyszłyśmy z tarasu, a po chwili każda z nas była u  siebie w pokoju.
Szybko poszłam do łazienki i wykąpałam się. Weszłam z powrotem do swojego pokoju, ubrałam na siebie czarna bieliznę i duży biały T-shirt . Położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam. 



                                                                         ***
Poczułam, jak ktoś kładzie się koło mnie. Otworzyłam niechętnie jedno oko i zobaczyłam Julie jak przez mgłę. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.
- Cath, wstawaj! Zrobiłam śniadanie – powiedziała radośnie blondynka.
- Muszę? – zapytałam z nadzieją, że odpowiedź będzie przecząca, jednak jak zawsze się zawiodłam.
- Tak, musisz – moja przyjaciółka wstała z łóżka, podeszła do okna i szybkim ruchem odsłoniła zasłony. Strumienie promieni słonecznych wlały się do mojego pokoju. Ostre światło spowodowało, że przymrużyłam oczy.
- Ty brutalu – jęknęłam, a blondynka zachichotała.
- Cath, wstawaj…- Julia ponownie zaczęła próbę wydarcia mnie z łóżka.
- Dobra już, już – wolnym ruchem zwlokłam się z łóżka i po chwili byłam już na nogach.
- Dobra dziewczynka  - Julia klepnęła mnie po głowie i wyszła z mojego pokoju. Rozbawiło mnie to. Zaśmiałam się sama do siebie.
Weszłam do kuchni, na stole znajdowała się kawa, owoce, bułki rogaliki, i moje ulubione bułeczki maślane. Uwielbiałam je.
- Wow, Julia, co to się stało, że przygotowałaś takie śniadanie? – zapytałam podchodząc do stołu w celu sprawdzenia czy te wszystkie produkty są prawdziwe, czy tylko moje oczy mnie zwodzą.
Wzięłam do ręki jedna z bułeczek maślanych. Była prawdziwa! Uśmiechnęłam się i ze smakiem ją ugryzłam.
- Julia, kocham cię – dziewczyna się zaśmiała.
- Jakbym o tym nie wiedziała – obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Wiesz co, przeproszę cię na chwilę. Chciałabym gdzieś zadzwonić – uśmiechnęłam się do blondynki.
- Twoi rodzice się ucieszą, jak do nich zadzwonisz – Julia obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem.
- Ale poczekaj skąd wiesz, że chciałam… - moja przyjaciółka mi przerwała.
- Znamy się nie od dziś – skwitowała Julia.
- Dziewczyno czytasz mi w myślach – Julia zaśmiała się. – Chyba muszę zacząć się bać – powiedziałam, wychodząc z kuchni.
Powolnym krokiem weszłam do swojego pokoju, wzięłam z szafki nocnej swój telefon i podeszłam do okna. Spojrzałam przez nie i uśmiechnęłam się sama do siebie. Za oknem widziałam idących ludzi, mknące po drodze auta, cała ulica tętniła życiem. Był to bardzo przyjemny widok, ponownie się uśmiechnęłam.
- Czyli jeszcze trochę tu zabawię – powiedziałam sama do siebie. Nie mogłam opanować swoich emocji, poczułam jak po moich policzkach spływają pojedyncze łzy, byłam tak bardzo szczęśliwa.
Spojrzałam na telefon, weszłam na kontakty i wybrałam odpowiedni numer, po dwóch sygnałach połączenie zostało odebrane.
-  Halo – usłyszałam głos mojego kochanego taty.
- Cześć tato, to ja – przywitałam się.
- Córeczko jak miło, że dzwonisz. Co tam u ciebie słychać? – zapytał.
- Ja właśnie w tej sprawie – odparłam – Proszę, włącz na głośnik i zawołaj mamę – poprosiłam. Z drugiej strony usłyszałam jak mój tato woła mamę.
- Cześć, córeczko – usłyszałam ten cudowny i melodyjny głos, który kochałam.
Kiedy byłam mała, moja mama siedziała przy moim łóżeczku i śpiewała mi piękne melodie. Jej głos kołysał mnie do snu, wyciszał mnie i uspokajał. Od dziecka muzyka w moim życiu odgrywała bardzo ważna rolę. To ona kształtowała moją osobowość, serce i umysł. Zawsze czułam w moim sercu, co tak naprawdę chcę robić w swoim życiu. Zawdzięczałam to tylko i wyłącznie mojej kochanej mamie.
- Cześć mamo – odpowiedziałam. – Mam wam coś do powiedzenia.
- Nic się nie stało, prawda? – zapytał zmartwiony tato.
- Nie…Znaczy tak, stało się – powiedziałam.
- Boże, dziecko, o co chodzi? – usłyszałam przerażony głos mojej mamy.
- Uspokój się nic złego się nie stało, tylko za tydzień będzie premiera mojej piosenki! – powiedziałam szybko.
- To dobrze, że… - moja mama przerwała. – Jak to, za tydzień będzie premiera twojej piosenki? – zapytała.
- Tak – odparłam radośnie.
- Dziecko, nawet nie wiesz jak się cieszymy – usłyszałam niski, zachrypnięty głos mojego kochanego ojca. – Mama to aż się popłakała ze szczęścia.
-  Nie płaczę, ojcu się tylko wydaje – w słuchawce usłyszałam szlochająca kobietę.
- Mamo, proszę nie płacz, bo ja się zaraz rozpłaczę – poprosiłam, czując jak po moich policzkach spływają ciepłe łzy.
- Dobrze, już nie płaczę – odparła moja mama.
Porozmawiałam jeszcze przez chwilę z moimi rodzicami. Po pół godzinie zakończyłam połączenie. Chciałam odłożyć telefon, jednak mój iPhone się ponownie rozdzwonił.
- Halo – powiedziałam.
- Cath, zapomniałem ci powiedzieć, że jutro rano musisz stawić się w wytwórni, ponieważ ruszamy z teledyskiem do tej piosenki – po drugiej stronie słuchawki był Maik.
- Tak jest, szefie – odparłam, odrobinę się podśmiewając.
- No to do zobaczenia – powiedział mężczyzna.
- Do zobaczenia – zakończyłam połączenie.




      *************************


Witam ! :* 
Długo zwlekałam z dodaniem tego rozdziału, ale w końcu jest ! :) 
Mam nadzieję, że wam się spodoba. :)
Miłego czytania... Proszę pozostaw po sobie ślad.
Pozdrawiam...
Miłego czytania xxx